-Au.Boli!-Tusi nagle zaczęła się wydzierać. Variable i Utulivu spojrzały na siebie zdziwione gdyż lwica złapała się za brzuch.
-Co się stało? - przyszła królowa podeszła do Tusi.
-Już nic,troszkę mnie brzuch zabolał-Lwica otrzepała się próbując zasygnalizować,że nic nie jest.
-O nie idziesz z nami do Rafikiego,miejscowego mandryla.-podeszły do lwicy. Ta zachwiała się i upadła. Straciła przytomność
-Wstawaj! Tusi,wstawaj!-lwice próbowały ocucić Tusi. Na horyzoncie pojawił się Nguvu. Ofuknięty jak zawsze.
-Bracie,pomóż! Ona jest nieprzytomna!
-A niby czemu mia...-przepchał się przez lwice i zaniemówił gdy spojrzał na młodą damę. Ona jak różdżką odjął otworzyła oczy i zamrugała niepewnie rzęsami.
-Liv szykuje się ślub - Varie szepnęła cichutko.
-Jeszcze jedna para?-Ta przewróciła oczami - Przecież dopiero co ślub Aibu i ciebie...bez przesady - mruknęła odchodząc. Nguvu widząc,że odchodzą poczuł,że jest źle. Został sam na sam z uroczą lwicą, która kaszląc wstała.
-Idziesz do Rafikiego?-wyjąkał. Wiedział aby się uspokoić musi stać się poważny i...zły? Wiedział,że to nie wypali. Przypomniał sobie gdy poznał te lwiczki. Jak się później okazało jego siostry. Skoro dał rady z nimi złapać kontakt to czemu nie z nią.
-Nie...nie sądzę.-zachwiała się i gdyby nie Nguvu który stał obok wywróciłaby się. Wpadła mu w ramiona i delikatnie przyrumieniona stanęła.
-Chodź zaprowadzę cię.-złapał nieco pewniej lwice za łapę delikatnie ciągnąc ją przed siebie.
-No dobrze.-ruszyła za nim.
-A tak w ogóle...to jak masz na imię?-spytał się czarny.
-Jestem Tusi a ty?
-Nguvu...
-----
-Musimy się ich pozbyć!- młoda szara lwica patrzyła na swoich poddanych.
-Ale królowo!-słychać było pisk lwic. Te nie chciały wojny. Wręcz przeciwnie. Teraz stado Lwiej Ziemi było potężne i co niby miało by nim zrobić małe stado Lwiego Wąwozu?
-Kto mi się przeciwstawia ten ginie!-rozdarła gardło lwicy. Padła (ta lwica) nieżywa na ziemię.
-A opowie królowa nam dlaczego jesteśmy wrogami lwioziemców?-jakieś lwiątko spytało grzecznie królowej. Na jej twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech.
-To ja Alma. Najmłodsza z królewskiego rodzeństwa. Córka Uru i Ahadiego. Tak...wszyscy myśleli,że Uru z Ahadim dawno odeszli. Ahadiego zabiła Serpen siostra Ziry. Moja matka przed śmiercią ojca zaszła z nim w ciąże. Była stara, ledwo chodziła. Zmarła przy porodzie. Jednak obserwowałam wszystko z ukosa. Gdy dorosłam zrozumiałam,że mi także należy się korona. Musimy zabić osłabioną po utracie Kovu,Kiarę a następnie pozbyć się jej dzieci. Później pozbędziemy się Nali i Simby. Wtedy Lwia Ziemia dostanie najlepszą królową! - złowieszczo się zaśmiała - Aha! Bym zapomniała...pozbyliśmy się Serpen.
-A Kopa. Przecież Kopa i Kion mają największe szanse na tron!-jakaś lwica mruknęła cicho.
-Kopę jakoś załatwimy ale...hmm co z Kionem? Daruję mu życie. Znaczy do póki nie odda mi tronu,rzecz jasna. Masha chodź tu!
-Tak przybrana siostro.-lwica w wieku Kiona podeszła do królowej ze smutną miną.
-Uwiedziesz Kiona i mi go tu przyprowadzisz! Lecz najpierw zdobądź zaufanie królowej. Podaj się za Aishę. Lwicę która przybłąkała się z Ciemnej Ziemi.
-----
Post napisany. Czekajcie na ciąg dalszy :). Dziś wieczorem w zakładce "Bohaterowie" pojawią się informację na temat lwic z wąwozu. (pamiętaj o skomentowaniu,jeżeli nie widzę komentarza tracę motywację i wenę).
Twój blog jest naprawdę wspaniały! Ma oryginalna fabułę i cieszę się, że nie jest po prostu kolejną nudną wersją dzieci Kovu i Kiary (Koda, Asha i Leah)vPiszesz również świetnie i mam nadzieję że nidługo pojawi się nowa notka
OdpowiedzUsuńMoże zajrzysz na moje dw blogi
wilki-z-ognia.blogspot.com
http://krollew-dalsze-losy.blogspot.com/
Ale dawno mnie tu nie było, sory... Ciekawa notka, mam nadzieję, że lwom z wąwozu nie uda się zabić rodziny królewskiej z Lwiej Ziemi. Czekam na następną notkę i weny życzę! ;D
OdpowiedzUsuń